Tytuł filmu pod specjalnym nadzorem
Oryginalny tytuł zarejestrowany jako znak towarowy może przynieść producentom filmu ogromne korzyści i uchronić przed pasożytowaniem na ich sukcesie. Wiedzą o tym właściciele praw do filmów o przygodach Harry’ego Pottera i “Star Wars”, obrazów wokół których powstał cały przemysł zabawek i gadżetów. Czym musi charakteryzować się tytuł, aby można było go zarejestrować? W jakich obszarach eksploatacji warto starać się o rejestrację?
Obecnie na wzór naszych zachodnich sąsiadów polscy producenci filmów i seriali coraz częściej decydują się na zarejestrowanie tytułu utworu audiowizualnego jako znaku towarowego. Nie znaczy to, że w polskim Urzędzie Patentowym nie było do tej pory zarejestrowanych żadnych tytułów filmowych – już w latach 90. ochroną cieszyły się takie tytuły jak “Seksmisja” czy “Vabank”, natomiast współcześnie uzyskały ochronę takie tytuły filmowe jak: “Planeta singl” (druga pozycja w polskim box office w 2016 r.), “Listy do M.” czy “Dlaczego nie!”. W kręgu seriali ochroną w Polsce cieszą się np.: “Brzydula”, “Barwy szczęścia” czy “Ojciec Mateusz”.
Powyższe tytuły filmowe są jedynie przykładami zarejestrowanych znaków towarowych na terenie Polski. Część producentów, zasadniczo filmów o tytułach anglojęzycznych, idzie o krok dalej, inwestując w rejestrację znaku unijnego, obejmującego ochroną terytorium całej Unii Europejskiej, oraz dokonuje rejestracji w USA i w Kanadzie.
Prawo autorskie a tytuły filmów
Aby utwór był chroniony na gruncie prawa autorskiego, polski porządek prawny nie wymaga dokonywania żadnych formalności czy ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Z chwilą ustalenia utworu wyłącznie twórca jest uprawniony do jego eksploatacji. Co do zasady zatem każdy film jako dzieło będzie chroniony na gruncie przepisów prawnoautorskich, jednakże rzadkim przypadkiem jest możliwość ochrony samego tytułu utworu. Tytuł musi mieć na tyle twórczy charakter, że pomimo iż ma krótką formę, można uznać go za samodzielny utwór. Sytuacje takie są niestety wyjątkiem, a nie regułą. Można zaryzykować stwierdzenie, że z tytułów wymienionych w pierwszym akapicie jedynie w przypadku “Seksmisji” można argumentować, że wypełnia znamiona utworu na gruncie prawa autorskiego, a i to jest tezą kontrowersyjną.
Tytuł filmu jako znak towarowy
Prawo własności przemysłowej wskazuje, że znakiem towarowym mogą być w szczególności: wyraz, rysunek, ornament, kompozycja kolorystyczna, forma przestrzenna, w tym forma towaru lub opakowania, a także melodia lub inny sygnał dźwiękowy. Najczęściej tytuły filmów rejestrowane są jako znaki słowno-graficzne i słowne. Co ciekawe – natrafić można także i na melodie (np. znak towarowy “Na dobre i na złe”). O wiele prościej uzyskać ochronę tytułu jako znaku słowno-graficznego, a to z uwagi na fakt, że nawet tytuł niemający pierwotnej zdolności odróżniającej (np. “Demon” czy “Miś”) w połączeniu z fantazyjną grafiką może zostać zarejestrowany jako znak towarowy. Znak słowny zapewnia co prawda szerszą ochronę niż słowno-graficzny, a rejestracja ich obu jest najczęściej najlepszą z opcji, gdyż wzajemnie się uzupełniają, jednakże, aby organ rejestrujący przyznał ochronę tytułu jako znaku słownego, tytuł musi być mocny, tzn. niebanalny, fantazyjny, mający zdolność odróżniającą.
Znaki towarowe funkcjonują w obrocie w celu “odróżnienia towarów jednego przedsiębiorstwa od towarów innego przedsiębiorstwa”, natomiast towary zdefiniowane są jako dobra materialne. W tym miejscu zatem należy wyraźnie wskazać, że znak towarowy nie ochroni dzieła, jakim jest film, a jego tytuł. W celu realnej ochrony tytułu zgłoszenie powinno obejmować wszelkie towary i usługi okołofilmowe wskazane zgodnie z Klasyfikacją nicejską. Jednakże, co jest najbardziej istotne w przemyśle filmowym, zgłoszenie znaku powinno objąć towary i usługi także spoza tych okołofilmowych, co jest niezaprzeczalnie clou rejestracji tytułów filmowych jako znaków towarowych – tj. merchandising.
Zatem dlaczego warto?
Rejestracja tytułu jako znaku towarowego zapewnia uprawnionemu wyłączną eksploatację znaku na terytorium rejestracji. W praktyce rejestracja znaku towarowego ma za zadanie ochronić producenta filmu przed nieuczciwym wykorzystaniem tytułu filmu przez osoby trzecie. Nie trudno wyobrazić sobie sytuację, w której po emisji filmu pojawiają się aukcje osób trzecich oferujące koszulki czy zabawki z tytułem filmu. Rejestracja znaku towarowego w klasie 25 – odzież, obuwie i dodatki – oraz w klasie 28 – gry, zabawki i przedmioty do zabawy – warunkowałaby legalność takich aukcji od udzielenia licencji przez uprawnionego z prawa ochronnego na znak (pomijam w tym momencie dywagacje o granicach ochrony znaków towarowych w takiej formie wykorzystanych). Co do zasady zatem, rejestracja znaku powinna być możliwie jak najszersza, aby móc objąć jak najszerszy zakres towarów i usług, jakie producent ma zamiar sygnować znakiem. Oprócz udzielania licencji znak towarowy może być także sprzedany czy wniesiony aportem do spółki.
Królowie merchandisingu – “Harry Potter” i “Star Wars”
Wskazane znaki towarowe są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych na świecie. Kto bowiem nie słyszał o przygodach małego czarodzieja z Hogwartu, który jest znakiem towarowym będącym tytułem filmowym, chronionym jako znak słowny i słowno-graficzny w Unii Europejskiej, jak i w większości krajów spoza Unii, m.in. w USA czy w Kanadzie. Imponujący jest również zakres towarów i usług objętych prawem ochronnym wskazanych znaków. Co więcej, Warner Bros. Entertainment nie ograniczył się jedynie do samego “Harry’ego Pottera” – zastrzeżone są bowiem tytuły poszczególnych części przygód małego czarodzieja, nazwy postaci (m.in.: Albus Dumbledore, Lord Voldemort, Professor Severus Snape), Hogwart, Dementor a nawet Bertie Bott’s Every Flavour Beans (tłum. “Fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta”) i … wiele innych oznaczeń, które mogły zostać zarejestrowane w urzędach patentowych. Jeżeli zatem przedsiębiorca będzie chciał sprzedawać na przykład kostiumy Dementora, musi uzyskać licencję od Warner Bros. Z powyższego płynie jednak ciekawy wniosek, że nie tylko tytuł filmu może zostać zarejestrowany jako znak towarowy, ale także m.in. nazwy postaci w nim występujących.
LucasFilm zatroszczył się o ochronę “Star Wars” już w latach 70. ubiegłego wieku, zgłaszając tytuł początkowo jedynie w klasie obejmującej gry i zabawki, a następnie podpisując w 1977 r. z Twentieth Century Fox umowę dotyczącą produkcji filmu “Star Wars” oraz zysków z udzielania licencji dla producentów zabawek obejmujących postacie z filmu. Z czasem zakres znaku objął pozostałe klasy towarowo-usługowe, zapewniając miliardowe zyski z tytułu udzielanych licencji na znak towarowy. Analogicznie jak w przypadku “Harry’ego Pottera”, ochrona LucasFilm rozciąga się na nazwy statków, postaci i wielu innych (z Hanem Solo i Chewbacca włącznie).
Filmowy “The End”
Jakkolwiek należy wskazać, że rejestracja tytułów jako znaków towarowych nie daje pełnego monopolu na rynku na ich wykorzystanie w przestrzeni publicznej (granice wyznaczają funkcje znaków towarowych), w niektórych przypadkach znaki towarowe mogą także zostać unieważnione, co wiąże się z tym, że zawsze warto przeanalizować możliwości i zakres rejestracji konkretnego tytułu. Jedno jest pewne – rejestracja znaków się opłaca.
Agnieszka Sidorowicz
Artykuł udostępniony przez Kancelarię prawniczą LSW Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy